Są takie filmy, które ściskają Lidkowe serce. Są takie filmy, po których siedzę w półmroku i beznamiętnie patrzę w napisy końcowe, myślami będąc jeszcze w środku, w całej tej historii, jak po przeczytaniu ostatniej kropki w dobrej książce. Szukam dna, interpretuję, chcę dyskutować. Albo po prostu milczeć i chłonąć te dźwięki i obrazy, które w zetknięciu z moją ignorancją i niespodziewanie zapalonym światłem przepadłyby na wieki. A ja chcę je utrzymać, zatrzymać w pamięci na długo. Te obrazy i dźwięki... i przede wszystkim emocje, które we mnie wywołują.
Już dawno chciałam napisać o filmach i styczniowe wyzwanie Uli stało się do tego cudowną mobilizacją. Przedstawiam Wam listę moich dziesięciu ukochanych filmów.
Le fabuleux destin d'Amélie Poulain
Amelia
Zawsze i wszędzie. Film, który albo się kocha, albo się go nienawidzi. Ja kocham, ubóstwiam, uwielbiam i oglądałam go już kilka, może nawet kilkanaście razy. Znam go na pamięć. A i tak przyjdzie taki wieczór, może za rok, może za dziesięć lat, kiedy w ciszy, w samotności, przy świecach włączę Amelię po raz kolejny. I znając przebieg wydarzeń krok po kroku... rozpłaczę się przy tej samej scenie co zawsze.
Once
Film, który oglądałam raz i chyba niebawem do niego wrócę. Film, z którego pamiętam muzykę i emocje, gorzej z fabułą. Bo ten film wywołał we mnie smutną tęsknotę za niespełnionym marzeniem o śpiewaniu.
The Secret Garden
Tajemniczy ogród
Ukochana książka z dzieciństwa. Pamiętam, jak miałam 9 czy 10 lat i zaczęłam chodzić w kapeluszu, by być jak Mary Lennox. Pamiętam, że czytając książkę wyobrażałam sobie zapachy, które czują bohaterowie. A potem obejrzałam film i najcudowniejsze było to, że to wszystko, co najważniejsze było dla mnie w tej historii, zostało opowiedziane na ekranie. Coś fantastycznego.
Les choristes
Pan od muzyki
Muzyka, muzyka i nieszczęśliwi ekscentryczni indywidualiści... Jeszcze czasem słucham ścieżki dźwiękowej.
The Bridges of Madison County
Co się wydarzyło w Madison County
Przepiękna, choć nieco gorzka historia. Jeśli kochać Meryl Streep, to za tę rolę właśnie. A Meryl Streep razem z Clintem Eastwoodem to duet, który w pewnej scenie tego filmu sprawił, że oczy mi się spociły. Ach, te marzenia wypuszczone z rąk... Ach, Meryl, jednak Meryl...
Sweeney Todd: The Demon Barber of Fleet Street
Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street
A tutaj to już mamy duet aktorski nie mający sobie równych: Helena Bonham Carter i Johnny Depp. W dodatku tych dwoje w nie byle czym, bo w musicalu. Zwariować można ze szczęścia. I mówię to ja, choć nie jestem fanką Burtona. PS. Widziałam ten film w kinie. Podwójna moc.
Léon
Leon Zawodowiec
Klasyk.
Dead Poets Society
Stowarzyszenie umarłych poetów
Oh Captain! My Captain! our fearful trip is done...
Róża
Film, który sprawił, że pokochałam Smarzowskiego. Miłością smutną, ale jednak miłością. Żal, bezsilność, współczucie i gniew - emocje, które pamiętam z oglądanej już jakiś czas temu Róży. PS. Smarzowskiego przestałam kochać po Drogówce.
Scent of a Woman
Zapach kobiety
Al Pacino to jeden z moich ukochanych aktorów. Gdy doda się do niego poruszającą historię byłym wojskowym ekscentryku i wzajemnej nauce życia - mamy arcydzieło. Kocham w ogóle ten motyw w filmie: młody i naiwny vs doświadczony i zgorzkniały...
Chcąc wybrać dziesięć filmów, kilka musiałam umieścić za podium, mimo to zajmują one bardzo wysokie miejsca, biorąc pod uwagę liczbę oglądanych przeze mnie filmów i miłość do kina: Piękny umysł, Forrest Gump, 127 godzin, Wszystko za życie (idiotyczny ten polski tytuł O.o), Dzień świra, Miłość.
A jeśli chcesz wiedzieć więcej na temat oglądanych i ukochanych przeze mnie filmów, zajrzyj tu.
A może, znając mój gust filmowy, możesz mi coś polecić?
Tymczasem ściskam i życzę pięknego poniedziałku! I tygodnia! :-)