Nie lubię elegancji. Nie jestem elegancka. Baby mnie wkurzają.
Dziś kobiety są zaniedbane, nie wiedzą, co to elegancja, ech, wszędzie wulgarność - czytam codziennie na fejsbuku. Piszą koleżanki, piszą blogerki. Wrzucają zdjęcia dam w kapeluszach i mężczyzn w garniturach. Zwykle z dwudziestolecia międzywojennego.
Kobiety kochane! Apeluję: skrzyknijcie się. Włóżcie sukienki, obcasy, kapelusze i sznury pereł. Bądźcie piękne, zadbane, eleganckie. A nawet jeśli się nie skrzykniecie - dziś naprawdę każdy może nosić to, na co ma ochotę. Może przeklinać i nie przeklinać. Może palić papierosy i ich nie palić. Może pić piwo, może pić drogie wino. Do wyboru, do koloru.
Interesowanie się cudzym wyglądem i zachowaniem, które nie wpływa bezpośrednio na nas, jest jedną z najbardziej niezrozumiałych przeze mnie rzeczy. Czuj się dobrze z sobą. Nie patrz z obrzydzeniem na babeczkę w dresie, tak jak ja nie mierzę od góry do dołu dziewczyny w sukni i kapeluszu. Ogarnij się, kobieto.
Mnie samej daleko do elegancji. Czasami trzeba, wiadomo, ale jakoś to obchodzę; przemycam Lidkową fantazję do opery, teatru i na egzamin.
Teraz musiałam przemycić siebie do kartki. Miała być elegancka. Nie wiem, czy jest. W końcu wyszła spod mojej zaniedbanej, wulgarnej ręki...
Uch, Ty dziewucho z zaniedbanymi dłoniami - gdyby każda wulgarna i nieelegancka kobieta była tak subtelna i poetycka, to świat byłby piękniejszy ;)
OdpowiedzUsuńJeden z najmilszych komentarzy EVER ;*
OdpowiedzUsuńTrafione w punkt. Myślę tak samo, jako ta wzdychająca do sukien i pereł.
OdpowiedzUsuń