24 czerwca 2016

Jak nie przegrać życia




Czasami człowiek czuje się, jakby po prostu przegrał pewne części gry zwanej życiem. Oto ja, dziewczę mądre po szkodzie, będę się wymądrzać. Na własnych błędach nauczona poinstruuję Cię, jak nie przegrać życia.


Po pierwsze: nie idź na studia, jeśli nie masz jasno określonego celu (ale uwaga: jasno określone cele też mogą ulec zmianie! nie bój się tego) lub wielkiej pasji, którą dzięki studiowaniu będziesz rozwijać. Cholernie denerwuje mnie ten trend ostatnich lat, to przeświadczenie społeczeństwa, że studiować trzeba, bo bez mgr przed nazwiskiem nie wezmą Cię nawet do pracy na słuchawce. Jeszcze bardziej mnie wkurza, że ja temu trendowi uległam. Okej, może ten licencjat był coś warty, rozwinął mnie trochę, ale przeczuwałam, że kolejne lata na studiach drugiego stopnia guzik mi dadzą, a mimo to na nie poszłam, bo przecież jak to tak bez magisterki?!

Po drugie: popracuj za psie pieniądze. Albo nawet za darmo. Ale nie w rizerwd czy cecece, tylko tam, gdzie masz realną szansę na rozwój w dziedzinie, która Cię kręci, lub której się uczysz. Nie chodzi o to, że Cię tam zaraz awansować będą chcieli, albo że będziesz miał bogatsze CV. Chodzi o Twoją pewność i obycie z tematem. Odbębnij trochę godzin praktyk, staży i okresów próbnych. Ja tego nie zrobiłam. Wiesz, czym to się skończyło? Tym, że boję się odpowiadać na ogłoszenia o pracę, bo czuję, że sobie nie poradzę. Nawet jeśli nie wymagają dziesięciu lat doświadczenia w branży. Czytanie mojej potencjalnej listy zadań po prostu mnie przeraża, bo nigdy żadnej z tych rzeczy nie robiłam. Bo to, że teksty na studiach pisałam na piąteczki, że korekty przy użyciu znaków korektorskich jako-tako ogarnęłam, nijak się ma do wymagań stawianych przez pracodawców. Teraz ja, zdolna przecież bestia i całkiem ogarnięta, spokojnie przeglądam tylko oferty pracy dla sprzedawców, bo w tej dziedzinie mam doświadczenie. Słodko. Czuję się jak przegryw.

Po trzecie: łap byka za rogi i nie roztkliwiaj się nad sobą. Po prostu działaj, zamiast rozważać wszystkie za i przeciw.

Po czwarte: spotykaj się z ludźmi. Nawet jak Ci się nie chce, boś introwertyk. Gwarantuję Ci: siedzenia w domu pod kołdrą nie będziesz wspominać. A zwykłe wyjście na piwo ze znajomymi może przejść do historii.



Ja nie stosowałam i nie stosuję się nawet teraz do żadnego ze swoich powyższych zaleceń. Dlatego jestem teraz tu, gdzie jestem. W czterech ścianach. Codziennie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nic nie motywuje i nie cieszy mnie tak, jak Twój komentarz <3

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...