13 października 2014

Lubię słowa

Tak ogólnie. Lubię słowa. Ich brzmienie, ich łączenie, ich tworzenie. Czasami piszę teksty, których nikomu nie pokazuję. I czasami się zastanawiam, czy nie powinnam zacząć ich pokazywać.

Czytałam kilka lat temu o przeprowadzonej wśród obcokrajowców ankiecie. Nie pamiętam szczegółów, w każdym razie ludzie nieznający języka polskiego na podstawie brzmienia polskich wyrazów oceniali, który według nich może oznaczać miłość. Wiecie, jaki wyraz wytypowało najwięcej osób?



Pomyślcie. Rozwiązanie zagadki na końcu wpisu!

Na początek poczęstuję Was piosenką niezwykle dopasowaną do dzisiejszego tematu wyzwania Uli:





korelacja <3 - prawda?


Są głoski, które uwielbiam. Przede wszystkim r. Nie, nie przez to, że mój Narzeczony to Robert i w jego nazwisku też by się r znalazło. Od podstawówki, jeśli nie od przedszkola, na pytanie o ulubioną liczbę odpowiadałam cztery!, a o literę - rrrr!

Zaraz obok r uwielbiam l. No ok, moje imię na tę głoskę się zaczyna. Takie już mam upodobanie do głosek płynnych :-) Brzmieniowo więc odpowiednio się z Robertem dobraliśmy.

Nie lubię za to głoski s, brzmi mi jakoś nieprzyjemnie. Jednocześnie nie gardzę swoim pięcioliterowym nazwiskiem, w którym s pojawia się dwukrotnie. Może to przez przyzwyczajenie? Nie lubię imion na s (przede wszystkim Sandry, Sylwii i Sebastiana, co nie oznacza, że nie lubię ich właścicieli!) poza Stanisławem.

Mojego syna chcę nazwać Leon, przeciwko czemu Robert się buntuje. Dobrze, że chociaż co do imienia córki się zgadzamy. Bo wiadomo, najpierw będzie syn, a po 2-3 latach córka. Wszystko zaplanowałam! I jeszcze go do imienia chłopca przekonam...

Inne słowa, które nie dość, że dobrze brzmią, to jeszcze przyjemnie mi się kojarzą: kołderka, podusia, kalambury, karmel, wisienki, konfitura, tulenie, masełkokolacyjka. Wychodzę na śpiocha i żarłoka, prawda? W sumie - cała prawda o mnie... Widać też, że lubię deminutiva. No i okazuje się, że głoska k również jest mi miła.

Jest jeszcze jeden wyraz. Ten, który rozwiązuje zagadkę. Ten, który nie tylko obcokrajowcom brzmi dobrze, ale również mnie samej.


16 komentarzy:

  1. Mój syn ma na imię Leo :) A w języku polskim uwielbiam te wszystkie zdrobnienia, bo przecież "kolacyjka" to nie "kolacja", tak samo jak "podusia" i "kołderka" ;)
    Z pozdrowieniami
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie! Kołdra i poduszka leżą na półce w sklepie, ja w swoim domu po męczącym dniu wskakuję pod milusią kołderkę <3

      Usuń
  2. A mnie nikt nigdy nie pytał jaką literę lubię najbardziej. Fajne imię dla chłopca wymyśliłaś, znajdź sposób by i Twój pan się do niego przekonał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdyby teraz Cię ktoś zapytał - to jaką? :-)
      "Mój pan" wydaje się niefortunnym sformułowaniem :P Ale przekonać próbuję go nieustannie!

      Usuń
  3. Kołderka, podusia, tulenie i od razu robi się milutko! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, śpioch i żarłok !!! :) ale "cielęcinka" rządzi!! :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie mów, że cielęcinka! You made my day :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konkretnie to "cielęcina", ale moja miłość do deminutivów zrobiła swoje :P Wypadałoby teraz, wyznając miłość, powiedzieć: "ja cię cielęcę"...

      Usuń
  6. Cielęcinka mnie ubawiła na maksa :D A wszelkie zdrobnienia sama też bardzo lubię - jakoś tak umilają dzień.

    OdpowiedzUsuń
  7. kołderka i podusia w dniu dzisiejszym to szczyt marzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko od "kołderki" po "kolacyjkę" "kupuję" i imię Leon jest piękne !

    OdpowiedzUsuń

Nic nie motywuje i nie cieszy mnie tak, jak Twój komentarz <3

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...