Wyjątkowo mało zdjęć mam z listopada, ale te, które wygrzebałam, w pełni oddają to, co działo się w moim życiu przez cały miesiąc.
(zdj.: ja, p. Monika Dłużyk-Marciniak, p. Łukasz Krytkowski) |
Na początku miesiąca przyjechałam do Szczecina razem z Mamą. Przez 5 dni zdążyłyśmy się sobą nacieszyć, co nie zdarza się często, odkąd wyprowadziłam się z rodzinnego domu. Mierzyłyśmy nawet śmieszne ubrania w sklepach :P
Niedługo potem dostałam telefon, na który czekałam od prawie miesiąca - i tak zaczęła się moja przygoda z praktykami w drugiej już kwiaciarni. Wreszcie mogę praktykować z przyjemnością ;-)
W listopadzie były dwa zjazdy na florystyce, z których pierwszy trwał tylko jeden dzień, więc nie zdążyłam się nacieszyć kwiatami, choć było aktywnie. Lubię te zajęcia, ich atmosferę i to, że z każdym kolejnym zrobionym przeze mnie bukietem jest coraz lepiej (tak mi się przynajmniej wydaje).
Poza tym nie miałam zbyt wiele czasu na rękodzieło w domowym zaciszu, ale udało mi się trochę pokartkować i poszydełkować, choć chciałabym więcej, więcej...
Kilka razy w miesiącu udało mi się zrobić pyszne śniadania :-) A na obiady wypróbowałam między innymi kilka pomysłów na soczewicę. Lubię soczewicę! Niestety brak czasu, ciągłe bieganie z jednego miejsca w drugie, zmęczenie - to wszystko sprawia, że dobre śniadanie jest dla mnie najprawdziwszym świętem, a obiady często muszę jadać na mieście... To przykre, kiedy w gruncie rzeczy uwielbia się gotować.
Listopad był miesiącem wczesnego wstawania. Bez kawy ani rusz. Zresztą kontynuuję ten codzienny rytuał i w grudniu...
W listopadzie wzięłam udział w trzeciej edycji akcji Mikołajkowe Prezenty, którą zorganizowała niezawodna Marysia na swoim blogu art attack {be inspired}. Swoją drogą - dziś znalazłam w skrzynce awizo i spodziewam się, że to paczka od mojego tajemniczego Mikołaja. Jutro się przekonam!
Za sprawą tej samej Marysi wzięłam udział w tworzeniu drugiej części Przewodnika blogerów po ich miastach. Nie mogę doczekać się efektu pracy. Po Szczecinie oprowadzę Was razem z Adą z bloga CzekoAda. W listopadzie byłyśmy obfotografować kawałek Szczecina.
No i przełom jesieni i zimy... Mleczne mgły i pierwsze mrozy - taki był mój listopad.
A teraz idę spać, bo środy są dla mnie bardzo, ale to bardzo męczące i nie wiem, jak to się stało, że jeszcze nie padłam. Ściskam Was serdecznie :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nic nie motywuje i nie cieszy mnie tak, jak Twój komentarz <3