14 sierpnia 2014

Typowa kobieta?

Czy jestem typową kobietą?
I tak, i nie.

Bo KOCHAM zakupy. Ale...
Nie te ciuchowe.
Nie te butowe.
Nie te stanikowe.
Nie te biżuteryjne.





Nienawidzę(!) łażenia po sklepach, przymierzania (szczególnie zimą), wydawania pieniędzy na ciuchy. Raz, może dwa razy do roku mam na to ochotę. W pozostałych przypadkach nogi bolą mnie niemiłosiernie po przejściu połowy jednego poziomu galerii handlowej (dla porównania - po Ikei mogłabym buszować cały dzień bez cienia zmęczenia!). Jasne, że lubię mieć coś nowego. Jasne, że w domu mogę długo stroić się przed lustrem. Ale godziny, dni, tygodnie spędzone na poszukiwaniu butów, od których nie będę miała odcisków po krótkim spacerze, spodni, przez które przecisną się moje biodra, sukienki, która nie będzie wisieć jak na wieszaku w miejscu, w którym powinna być wypełniona, doprowadzają mnie do szewskiej pasji.


Przychodzi jednak czasem taka chwila, w której mam przed sobą paczuszkę z zakupami, a serce mocniej bije przed jej otwarciem...




Ostatnio żadne zakupy nie sprawiają mi tyle przyjemności, co zakupy włóczkowe! Czułe dotykanie nowej przędzy, przykładanie motka do policzka, by ocenić stopień miękkości... :D Coś wspaniałego! I to dopasowywanie kolorów, zastanawianie się, co z włóczki powstanie...






Pozwólcie więc, że się oddalę... i z czułością wydziergam kapcioszki :-)

1 komentarz:

  1. Podzielam poglądy co do unikania galerii handlowych, meczą okropnie:)

    OdpowiedzUsuń

Nic nie motywuje i nie cieszy mnie tak, jak Twój komentarz <3

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...